Ksiądz Artur, jak wszyscy zgodnie twierdzą, jest duchownym z powołania. Czy rzeczywiście? Jak ono się właściwie objawiło, kiedy i jak to się stało?
- Wszystko zaczyna się od modlitwy – mówi ksiądz Artur. – Nie tylko od rozeznania swojego powołania, ale też modlitwy innych osób. Pamiętam, jak podczas kolęd, nieżyjący już dzisiaj mój proboszcz, modlił się za powołania kapłańskie w moim domu. A ja byłem pierwszy, który mówił, że to na pewno nie ja. Kiedy pod koniec pierwszego roku studiów we Wrocławiu, a było to prawo administracyjne, spotkaliśmy się pewnego wieczoru z kolegami na mszy świętej w katedrze, wyszedł po niej do nas kardynał Gulbinowicz, podszedł do mnie i lekko uderzając mnie w policzek powiedział – ty będziesz księdzem. Był to już drugi sygnał.
Więcej w bieżącym numerze "Ziemi Lubańskiej" (Nr 2/529)